Naszym kapitałem jest zespół, atmosfera, wspólny cel i oczywiście kibice 19 lutego 2016
Zapraszamy na wywiad z Anią Bączyńską....
– Jesteśmy młodym, ale i niebezpiecznym zespołem, który ma w lidze zaskakiwać. Gdy dowiedziałyśmy się o decyzji prezesa, czyli zgłoszeniu nas do ekstraklasy, byłyśmy w szoku. Nagle okazało się, że taki duży krok tak naprawdę jest na wyciągnięcie ręki i to wszystko zależy od nas i naszej gry – powiedziała w rozmowie ze Strefą Siatkówki atakująca Karpat Krosno, Anna Bączyńska. Krośnianki zajmują 4. miejsce w pierwszoligowej tabeli i poważnie myślą o wejściu do ekstraklasy.
Wygrana w Warszawie i to w czterech setach robi wrażenie. Biorąc pod uwagę waszą pozycję w tabeli, taki wynik chyba nie był dla was wielkim zaskoczeniem?
Anna Bączyńska: – Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, ponieważ Wisła nie jest łatwym przeciwnikiem. W składzie ma doświadczone zawodniczki, co widać na parkiecie. Czy wynik był dla nas zaskoczeniem? Ciężko powiedzieć. Po prostu przyjechałyśmy na mecz walczyć o ważne punkty i zrealizowałyśmy nasz cel.
W pierwszej partii lepsze okazały się wiślanki, ale brutalnie sprowadziłyście je do parteru. W drugim, wygranym do 12 secie wasza gra była tak dobra, czy też rywalki „pomogły” wam w tak wyraźnym zwycięstwie?
– Na mecz przyjechałyśmy spóźnione. Miałyśmy mało czasu na rozgrzewkę. Ciężko było nam znaleźć punkt odniesienia w hali i wyczuć piłkę, dlatego myślę, że przez to pierwszy set potoczył się tak, a nie inaczej. Drugi set zdecydowanie należał do nas. Nie sądzę, żeby można tu było mówić o jakiejś pomocy ze strony naszych rywalek. Po prostu pewnie rozpoczęłyśmy tego seta i tak go też zakończyłyśmy.
Dwa ostatnie, a zwłaszcza czwarty set, rozgrzały warszawskie trybuny. Sukces i komplet punktów po tak równej końcówce rozgrywanej na przewagi smakuje jeszcze lepiej?
– Oczywiście, że po takiej walce wygrana smakuje znacznie lepiej, a zwłaszcza z drużyną, która znajduje się wyżej w tabeli. Trybuny były rozgrzane od samego początku. Przyjechali z nami nasi fantastyczni kibice i miało to bardzo duży wpływ na przebieg naszej gry. Nie ma mocnych na kibiców z Krosna, można na nich zawsze liczyć.
Ostatnio notujecie bardzo dobrą serię – trzy mecze i komplet dziewięciu punktów. Znajduje to odzwierciedlenie w ligowej tabeli – tracicie punkt do trzeciej Wisły i pięć oczek do liderujących łodzianek. Podejmiecie jeszcze atak na fotel lidera?
– Tak, to prawda, w końcu udaje nam się wygrywać na wyjazdach, co jak wiadomo nie jest dla nas łatwe i sprawia nam niemałe problemy. Mamy na koncie trzy wygrane mecze z rzędu, co bardzo nas cieszy. Nie potrafię powiedzieć, czy będziemy atakować fotel lidera. Na pewno podejmiemy walkę z liderem, choć z pewnością nie będzie to łatwy mecz.
Jeszcze rok czy dwa lata temu na słowa „Karpaty w Orlen Lidze” ktoś mógłby popukać się w czoło. Teraz jednak widać, że nie jest to tylko kwestia marzeń, bo działacze zgłosili swój akces do ekstraklasy, a wy na boisku wypełniacie cel sportowy. Czujecie w zespole, że to może być dla was, dla klubu i krośnieńskiej siatkówki przełomowy rok?
– Niektórzy chyba nadal pukają się w czoło i nie wierzą w nas. Jesteśmy młodym, ale i niebezpiecznym zespołem, który ma w lidze zaskakiwać. Gdy dowiedziałyśmy się o decyzji prezesa, czyli zgłoszeniu nas do ekstraklasy, byłyśmy w szoku, ale zarazem podekscytowane. Nagle okazało się, że taki duży krok, czyli awans, tak naprawdę jest na wyciągnięcie ręki i to wszystko zależy od nas i naszej gry. Naszym kapitałem jest zespół, atmosfera, jaka w nim panuje, wspólny cel i oczywiście kibice, którzy w nas wierzą i zawsze nas wspierają. To wszystko pozwala nam mieć ambicje i jeszcze bardziej motywuje do ciężkiej pracy.
źródło: siatka.org