"Krosno ... zawsze będę darzyć dużym sentymentem" - wywiad z Paulą Słonecką byłą kapitan drużyny Karpat 16 listopada 2016
Mecz w sobotę 12 listopada był okazją na spotkanie z zawodniczkami, które reprezentowały nasz klub w poprzednich sezonach. Jedną z nich była ubiegłoroczna kapitan naszego zespołu Paula Słonecka, która po meczu wyraziła zgodę na rozmowę nie tylko na tematy siatkarskie. Poniżej autoryzowany efekt spotkania z byłą zawodniczką krośnieńskiej drużyny.
Trzy lata spędziła Pani w Krośnie. Przez ten czas na pewno poznała Pani trochę nasze miasto. Co jakby Pani miała takie możliwości zmieniła w mieście a co zabrała ze sobą gdzie indziej?
„To trudne zadanie, ale gdybym mogła do starałabym poprawić sposób dojazdu do Krosna. Dojazd do miasta zajmuje bardzo dużo czasu. Ja lubię jeździć koleją więc starałabym się polepszyć możliwość dojazdu tym środkiem lokomocji. A zabrać ze sobą? Na pewno ludzi, których tu spotkałam. Kibiców siatkówki, ale nie tylko, bo wszyscy byli bardzo życzliwi wobec mnie.”
Jak z perspektywy czasu ocenia Pani te 3 lata pod względem siatkarskim?
„Bardzo dużo się tutaj nauczyłam. Udało mi się zdobyć zaufanie trenera i grać w wyjściowej szóstce a dzięki temu zdobyłam cenne doświadczenie. Bardzo dobrze wspominam atmosferę w zespole, byłam i jestem zadowolona, że grałam w Krośnie.”
Jest czas zwiedzać Kraków?
„Nie, czasu nie ma. Mieszkam dość daleko od zabytkowego centrum. Rozpoczęłam też studia magisterskie na AWF-ie. Zajęcia na uczelni od ósmej rano, codzienne treningi a w weekendy mecz u siebie lub wyjazd. Na zwiedzanie zostaje bardzo mało czasu, ale jak ktoś jest sportowcem to się musi z tym liczyć, że tak to jest. A zabytki Krakowa znam jeszcze z wycieczek z rodzicami.”
Był Ostrowiec, Toruń, Krosno teraz Kraków. Nie tęskni Pani za rodzinnymi stronami?
„Zawsze chciałam być blisko rodzinnych stron, lecz na Lubelszczyźnie czy Podlasiu nie było klubów grających nawet w II lidze. Teraz w mojej rodzinnej miejscowości Międzyrzecu Podlaskim jest II ligowy klub ale męski, który radzi sobie całkiem dobrze. Ja aby podnosić swój poziom wyjechałam i tak już zostało. Trzeba się przyzwyczaić. W Krośnie spędziłam aż 3 lata bo zależało mi na skończeniu studiów licencjackich. Każdy chce trochę stabilizacji w życiu, ale na razie jestem poza rodzinnymi stronami, do których zawsze chętnie będę powracać.”
Będąc sportowcem trzeba być gotowym na wyrzeczenia. Czego nie wolno siatkarce, aby utrzymywać formę na odpowiednim poziomie?
„To tak jak i wszystkim sportowcom – odpowiednia dieta, regularność w odżywianiu, brak używek i dbanie o swoje zdrowie i kondycję. Przynajmniej ja tak się o to staram. Staram się też jeść jak najmniej tak zwanej żywności przetworzonej. Wszystko jest dla sportowca, ale w odpowiednich normach i ilościach.”
Pomiędzy sezonami halowymi próbuje Pani gry na piasku. Cz w Pani przypadku siatkówka plażowa jest takim przerywnikiem, czy to sposób na budowanie formy na halę?
„Ja bardzo lubię grać na piasku. W Polsce trudno byłoby się utrzymać wyłącznie z gry w siatkówkę plażową, ale dla mnie to taka odskocznia od hali. Na piasku gra się głową, nie trzeba sileni uderzać co przy moim nie najwyższym przecież wzroście odgrywa pewną rolę. Więcej też można się zmęczyć, ćwiczyć sprawność. Dla mnie jest to po sezonie coś co pozwala mi się odstresować, bo gdy wychodzę na boisko zawsze chcę wygrać to jednak nie ma się takiego obciążenia jak w piłce siatkowej na hali. Dlatego zawsze między sezonami staram się grać na piasku.”
Zawsze było i jest miło patrzeć na Panią na boisku (i nie tylko). Zawsze waleczna, potrafiąca mobilizować innych, odwrócić swoją zagrywką lub technicznym zagraniem losy meczu. Jaka jest Paula Słonecka jako siatkarka i jako młoda dziewczyna?
„Ciężko jest oceniać samego siebie. Nie wiem już wiele osób z którymi rozmawiałam zwracało mi uwagę na wymienione w pytaniu cechy. Mam mocny i silny charakter i to widać na boisku. Zawsze staram dać z siebie wszystko, chcę wygrywać i dlatego nie odpuszczam nigdy i gram na 100% swoich umiejętności i możliwości. A jaka jestem poza boiskiem? Trudne pytanie. Chyba bardziej spokojna i opanowana, ale wiele jest wspólnego z tym jaka jestem w czasie meczu. Zawsze robię wszystko na te 100%.”
Każdy z nas ma jakieś marzenia. O czym marzy Pani jako siatkarka a co Pani chciałaby zrealizować kiedyś w swoim życiu?
„Ja przez swoją mamę jestem trochę przesądna i nie chcę zdradzać swoich marzeń.”
Wróćmy do okresu krośnieńskiego. Jak dobrze pamiętam dołączyła Pani do budowanego zespołu pierwszoligowego jako ostania zawodniczka beniaminka? Jak to się stało, ze znalazła się Pani w Krośnie?
„Po prostu telefon. Trener dzwonił do mnie kilka razy. Ja nie chciałam przyjść bo miałam dużo obaw i nieco inne plany. Ale po kolejnym telefonie gdy trener powiedział, że dzwoni już ostatni raz, po rozmowie z moimi rodzicami, którzy powiedzieli – jak już tyle dzwonią za Tobą to idź do tego Krosna – zdecydowałam się na przyjście i grałam tu trzy sezony.”
W I roku drużyna walczyła o Orlen Ligę. Jak Pani oceni tę walkę z perspektywy czasu?
„To jest trudne. Ja też niejednokrotnie myślałam o tym pierwszym sezonie. Byłyśmy rewelacją rozgrywek. Nikt się nie spodziewał i nie oczekiwał od nas takiego wyniku. Grałyśmy bardzo dużo spotkań w każdym dając wszystko na co nas było stać. Nie odpuszczałyśmy w żadnym meczu. Widocznie tak musiało być. Chciałyśmy awansować w meczach z Ostrowcem i Piłą. Nie wyszło. A gdybyśmy odpuściły to NIKT nie gwarantował, że awansujemy z turnieju w Bydgoszczy. Grałyśmy, aby wygrać i awansować, ale nie wyszło.”
W ubiegłym sezonie znów była szansa i znów się nie udało. Jak Pani sądzi dlaczego?
„O ostatnim sezonie także myślała w kategoriach możliwości awansu. Bardzo chciałyśmy, ale znów nie wyszło. Ja pod koniec sezonu grałam nie w pełni sił po kontuzji w meczu z Łodzią. Wróciłam bo taka była potrzeba dla drużyny. Mecze w play offach nam nie wyszły i drużyna nie wywalczyła upragnionego awansu.”
Przyjecie czy atak. Na której pozycji czuje się Pani lepiej?
„Moja pozycja to przyjecie. Zdecydowanie przyjecie. Nigdy nie chciałam grać na ataku. W pierwszym sezonie w Krośnie występowałam na pozycji atakującej, ale to była sytuacja przymusowa ze względu na kontuzję Iwony (Iwony Krochmal - dopisek AP). Trzeba było grać na tej pozycji bo tego wymagała sytuacja w drużynie.”
Czy ma Pani wzór siatkarki w Polsce lub gdzieś w świecie?
„Nie mam swojego ideału. Jest kilka dziewczyn grających bardzo fajnie. Ja jednak staram się zawsze uczyć od starszych w zespole, w którym występuję i od nich nabierać doświadczenia.”
Wiele klubów przed każdym sezonem prawie całkowicie wymienia skład zespołu. Co Pani jako siatkarka sądzi o tym zjawisku?
„Nie jest to dobre zjawisko. Siatkówka to gra bardzo zespołowa i ciągłe zmiany i rotacje w składzie nie są pożądane. Jednak kluby nie maja czasami wyjścia. Związane to jest także z finansami. Należy pamiętać, że dziewczyny też mają swoją wizję i żądania bo to jest zawód i trzeba zdobyć odpowiednie środki do życia. Gdybym była trenerem starałabym się po sezonie zostawiać trzon zespołu. Działa to na korzyść drużyny, która powinna być też budowana nie tylko pod względem finansowym, ale też i pod względem charakterologicznym. Trzeba też łączyć doświadczenie boiskowe z młodością.”
Po ubiegłorocznym sezonie podjęła Pani decyzję o zmianie klubu. Czy Krosno to dla Pani już siatkarska historia, czy można wierzyć kibice zobaczą jeszcze kiedyś Paulę Słonecką w barwach krośnieńskiego klubu?
„Nie wiem. Może. Nigdy nie należy mówić, że TAK albo Nie. W Krośnie bardzo dobrze mi się żyło. Na pewno rozwinęłam swoje siatkarskie umiejętności. Zdobyłam wykształcenie. Ja nadal szukam rozwoju. Wciąż jestem młodą siatkarką na dorobku. To zaważyło, że odeszłam. Chciałam znaleźć się w klubie gdzie nie byłabym jedyną ciągnącą drużynę w walce o zwycięstwo. Gdzie można by psychicznie odetchnąć, wiedząc, że ktoś jeszcze może wziąć na siebie odpowiedzialność za wynik drużyny. Ale jeżeli kiedyś moje cele będą tożsame z klubem krośnieńskim to nie wykluczam, że powrócę do Krosna bo to miasto zawsze będę darzyć dużym sentymentem.”
Bardzo serdecznie dziękuję za miłe spotkanie i rozmowę.
ROZMAWIAŁ AP
(źródło zdjęcia z archiwum Karola Słomki)